W Dłubniańskim Parku Krajobrazowym żyje pewne niezwykłe stworzenie, z którego obecności niewiele osób zdaje sobie sprawę. Te przeważająco rolnicze tereny zamieszkuje chomik europejski, wśród lokalnych społeczności zwany również ziemnym lub zimnym psem.
Psa jednak nie przypomina, raczej świnkę morską. Jest pięknie ubariony, z rudym grzbietem, czarnym brzuszkiem, kremowymi policzkami i ramionami.
Chomik, podobnie jak jego bardziej znani kuzyni: mysz czy nornica, jest gryzoniem. Wyróżniają go spore rozmiary (waży około 500-800 g) i samotniczy tryb życia. Zdecydowanie nie należy do towarzyskich stworzeń i toleruje inne chomiki tylko w okresie rozrodczym i kiedy wychowuje młode. Nie jest łatwo go spotkać, zwłaszcza, że większą część roku przesypia snem sprawiedliwego. Właściwie nie tyle jest to sen, ile hibernacja, w którą zapada jesienią, w połowie września. Wybudza się na krótko co parę dni, by napełnić brzuszek jedzeniem oraz wydalić mocz i odchody (jego zimowa nora ma specjalnie wyznaczoną latrynę). A skąd jedzenie zimą? Otóż wiosną i latem głównym zajęciem chomika jest gromadzenie zapasów. Jeśli uda mu się porządnie zaopatrzyć swą podziemną spiżarnię, nie będzie musiał wychodzić z norki aż do połowy kwietnia!
W czym gustuje nasz bohater? Przede wszystkim gromadzi ziarno zbóż, nasiona oraz korzenie traw i innych roślin, czasem też rośliny okopowe, słowem: wszystko, co zachowa świeżość przez długie miesiące. Do przetrwania zimy wystarczają mu 2-3 kilogramy pożywienia, ale jeśli natrafi na miejsce, gdzie rolnicy składają zebrane z pól produkty rolne, potrafi przenieść do swojej norki więcej jedzenia, niż potrzebuje. Jak tu nie skorzystać z takiej okazji? Zwłaszcza, że jeśli zima się przedłuży, wybudzony z zimowego snu chomik wciąż będzie musiał polegać na swoich zapasach.
W połowie kwietnia chomiki zaczynają wystawiać nosy ze swoich norek. Najpierw budzą się dojrzałe samce. Samice oraz młodzież, która przyszła na świat w ubiegłym sezonie, opuszczają zimowe nory dwa tygodnie później. Niedługo po przebudzeniu, chomiki przystępują do rozrodu. Najczęściej mają jeden, rzadziej dwa mioty w roku. Co ciekawe, pierwsza ciąża jest prawie o połowę krótsza od drugiej (odpowiednio 17 i około 30 dni). Już bowiem podczas wychowywania młodych z pierwszego miotu samica może ponownie zajść w ciążę. Dzięki temu sprytnemu rozwiązaniu, chomiki mogą odchować potomstwo z pierwszego miotu i wydać na świat kolejne młode na tyle wcześnie, że zdążą one usamodzielnić się przez zimą.
Młode chomiki nie mają łatwego życia. Zaraz po opuszczeniu nory rozrodczej muszą wykopać swoją własną norę i przygotować zimowe zapasy – nie tylko w podziemnej spiżarni, również w postaci tkanki tłuszczowej. Jest to dla nich bardzo niebezpieczny okres, zwłaszcza dla tych urodzonych w drugim miocie, około połowy lipca. To czas zaraz po żniwach, kiedy to na doskonale widoczne na ścierniskach chomiki czeka wiele głodnych drapieżników (lisy, kuny, tchórze, jenoty, psy, koty, ptaki szponiaste i sowy).
Samo wykopanie nory to też ogrom pracy. Jej wielkość oraz stopień rozbudowy zależą od płci i wieku chomika oraz od konkretnego przeznaczenia tej podziemnej rezydencji. Generalnie jednak nora składa się z co najmniej jednej komory, od której odchodzą ślepe korytarze do deponowania odchodów (latryny) oraz większe do gromadzenia zapasów (spiżarnie). Do komory prowadzi kilka korytarzy: jeden pod nachyleniem, przed którym usypany jest zwykle kopiec ziemi oraz jeden lub kilka pionowych wlotów asekuracyjnych. Kopiąc tak potężne nory, chomik przemieszcza spore ilości gleby, przyczyniając się do mieszania substancji organicznej i mineralnej w glebie oraz przemieszczania cennych substancji pokarmowych z głębszych do płytszych warstw gleby.
Nie tylko w ten sposób, spowalnianiając degradację gleb rolniczych, chomiki pomagają rolnikom. Do pewnego stopnia zwalczają również chwasty (w ich jadłospisie znajduje się ponad 60 gatunków roślin dzikich; niektóre z nich stanowią nawet do 10% pokarmu roślinnego chomika) oraz zwierzęta uznawane za szkodniki upraw. Tak, tak, dobrze przeczytaliście, chomik, jak wiele innych roślinożernych gatunków, nie pogardzi od czasu do czasu białkiem zwierzęcym. Pochodzenia zwierzęcego jest 6 do nawet 16% jego pokarmu! Nasz chomik potrafi spałaszować karczownika, nornika, mysz, nawet małego zajączka. Zjada też chrząszcze (w tym chrabąszcze), ślimaki oraz larwy i poczwarki motyli.
Niestety, chomik europejski to jeden z najbardziej zagrożonych ssaków w Polsce. Na wniosek grupy naukowców, także polskich, Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) w 2020 roku uznała go za gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem. Oznacza to, że istnieje więcej niż 50% szans na to, że wyginie on w ciągu kolejnych trzech pokoleń (chomiczych, nie ludzkich) lub w ciągu 10 lat. W Polsce jego stanowiska są wciąż stosunkowo liczne, ale nawet tu jest narażony na wyginięcie, ponieważ notowane jest ciągłe zmniejszanie jego zasięgu. Naukowcy nie wskazują pojedynczej przyczyny, która odpowiadałaby za proces wymierania chomika europejskiego. Wśród licznych czynników, których efekty się kumulują, wymieniane są: zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie światłem, przekształcanie siedlisk, celowe zwalczanie przez ludzi, drapieżnictwo gatunków dzikich (ptaków i ssaków), ale także domowych psów i kotów, intensyfikacja rolnictwa, fragmentacja siedlisk, spadek rozrodczości spowodowany różnymi czynnikami i in.
Do niedawna bardzo mało osób w Polsce zdawało sobie sprawę z występowania chomika europejskiego w naszym kraju. Gatunek znikał po cichu i niezauważenie. W niektórych miejscach był i jest wciąż zwalczany jako szkodnik. Mamy nadzieję, że będzie się to zmieniać! Warto pamiętać, że chomik jest gatunkiem parasolowym. Oznacza to, że ochrona jego i jego siedlisk, m.in. poprzez stosowanie dobrych praktyk rolniczych, sprzyja ochronie innych gatunków żyjących w agroekosystemach, gatunków, które kiedyś występowały w polach powszechnie (kuropatwy, przepiórki, zająca, skowronka i innych ptaków śpiewających, owadów zapylających, nietoperzy i wielu innych).
A jeśli chcecie zaobserwować chomika (lub choćby jego norkę), wybierzcie się na spacer wśród pól Dłubniańskiego Parku Krajobrazowego. Przy odrobinie szczęścia wciąż jeszcze można tam zobaczyć pucułowaty pyszczek i futrzasty zadek znikający pod ziemią.
Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego zrealizował projekt pn. „Monitoring chomika europejskiego (Cricetus cricetus) na terenie Dłubniańskiego Parku Krajobrazowego.
Koszt kwalifikowania zadania: 36 105 zł
Kwota dotacji z WFOŚiGW w Krakowie: 18 053 zł
Tekst: Magdalena Hędrzak, Katarzyna Śnigórska