Dla wielu osób wiosna i lato oznaczają przede wszystkim jedno: wreszcie można spędzać czas w ogrodzie! Niezależnie od tego, czy mowa tu o rzędach doniczek na blokowym balkonie w centrum miasta, czy wiejskim lub podmiejskim ogródku – ziemia wzywa i nie możemy powstrzymać się od siania, sadzenia, kopania i przycinania.
Z prac w ogrodzie możemy czerpać wiele korzyści – bezpośredni kontakt z naturą (nawet w miniaturowej formie) pomaga zrelaksować się i zredukować poziom stresu. Istnieje nawet pojęcie hortiterapii, czyli formy leczenia poprzez kontakt z roślinami i prace ogrodowe. Wg specjalistów taka terapia ma między innymi poprawiać samopoczucie, rozwijać kreatywność, poprawiać samoocenę czy wspierać rehabilitację narządów ruchu. Ponadto produkcja własnej żywności – jeśli zdecydujemy się na uprawę warzyw, owoców czy ziół jadalnych – daje wiele satysfakcji oraz pewność co do jakości spożywanych produktów.

A czy z naszych ogródków może skorzystać również przyroda? Odpowiedź wydaje się oczywista: wszak ogródek to zieleń, a zieleń to przyroda! Tylko czy to na pewno tak proste? Jak to często w przyrodzie bywa, odpowiedź na to pytanie brzmi: to skomplikowane.
W artykule tym pominiemy takie aspekty ogrodnictwa, jak wykorzystanie ziemi torfowej, używanie pestycydów itp. – choć kiedyś na pewno do tego wrócimy. Skupimy się natomiast na zagadnieniu tzw. obcych gatunków inwazyjnych. Co to za gatunki? Otóż podróżując, człowiek często zabiera ze sobą inne organizmy. Czasem celowo: a to właśnie rośliny jadalne czy ozdobne, a to zwierzęta hodowlane. Pewien amerykański pasjonat Szekspira postawił sobie za punkt honoru sprowadzić do Ameryki Północnej wszystkie ptaki, jakie wielki dramatopisarz wspomniał w swoich sztukach. W większości przypadków nie zakończyło się to powodzeniem, ale w jednym – udało się aż za bardzo. Sprowadzone z Europy szpaki rozmnożyły się tak licznie, że obecnie za oceanem uważane są za istną plagę.

Czasem transport organizmów zachodzi przypadkowo. A to szczur załapie się na statek w charakterze pasażera na gapę, a to tenże statek wyrzuci wodę balastową – wraz z zamieszkującymi ją bezkręgowcami – setki i tysiące kilometrów od miejsca, skąd ją nabrał, a to europejscy grotołazi nie oczyszczą wystarczająco sprzętu przed eksplorowaniem amerykańskich jaskiń (tak najprawdopodobniej został zawleczony tam grzyb, który dziesiątkuje północnoamerykańskie nietoperze). Nie każdy obcy gatunek staje się inwazyjny. Niektóre jednak na nowych terach znajdują idealne warunki do życie, lepsze niż w miejscach, z których pochodzą. Brak naturalnych wrogów, konkurencji, nowe źródła pokarmu. Zaczynają szybko się rozprzestrzeniać, zagrażając przy tym gatunkom rodzimym. Zjawisko to stanowi jeden z najpoważniejszych problemów w ochronie przyrody. Warto wziąć to pod uwagę dobierając rośliny do ogrodu czy na balkon.

Nie oszukujmy się – o doborze gatunków często decydują po prostu względy estetyczne, nawet moda, cena, a także łatwa dostępność nasion i sadzonek. Wielu ogrodników kieruje się także odpornością roślin na choroby, szkodniki, warunki klimatyczne. Dla innych istotnym argumentem jest niewielki nakład pracy wymagany przez poszczególne gatunki czy odmiany. I choć wspomniane aspekty są niezmiernie ważne, jednak zakładając ogród lub tylko wprowadzając w nim zmiany, zastanówmy się głębiej nad tym, co siejemy i sadzimy.
Jednym z najważniejszych pytań, jakie powinniśmy sobie zadać, jest to, czy uprawiane przez nas ozdobne, często dość egzotyczne rośliny, nie zaszkodzą naturalnej roślinności rosnącej w otoczeniu. Nawet jeśli są to nasadzenia balkonowe, trzeba zastanowić się, czy ich nasiona nie będą rozsiewały się na większe odległości, zagrażając rodzimym zbiorowiskom. Wędrując po łąkach, a w szczególności wzdłuż rzek, coraz częściej możemy zobaczyć takich „uciekinierów” z ogrodów. Nasiona, czy nierozważnie wyrzucone resztki roślin powstałe w wyniku prac pielęgnacyjnych, potrafią przemieszczać się na znaczne odległości, przenoszone przez wiatr, zwierzęta czy przez wodę.

Inwazyjność roślin do niedawna wyłącznie ogrodowych staje się coraz większym problemem choćby za sprawą coraz łagodniejszych zim, które umożliwiają przetrwanie obcych gatunków bez opieki człowieka. Choć najbardziej inwazyjne gatunki umieszczone są na liście IGO (Inwazyjne Gatunki Obce), to istnieją także gatunki, które obecnie nie są jeszcze uznawane za inwazyjne, ale potencjalnie mogą się nimi stać i to w całkiem nieodległym czasie.
Decydując się na kolejną roślinę w ogrodzie warto mieć na uwadze, czy będzie ona cieszyć tylko nasze oko, czy też przyniesie korzyści środowisku naturalnemu – lub przynajmniej nie zaszkodzi. Warto więc wybierać gatunki rodzime lub te tradycyjne, które towarzyszą nam od wielu lat i nie wykazują negatywnego wpływu na lokalne ekosystemy. Dodatkowo, wykorzystanie rodzimych i tradycyjnych gatunków oraz odmian wprowadza element spójności i harmonii w krajobrazie oraz przyczynia się do ochrony lokalnych bezkręgowców i drobnych kręgowców, których ewolucja przebiegała w sąsiedztwie właśnie tych roślin.

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat inwazyjnych gatunków obcych, odwiedźcie stronę Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska: https://www.gov.pl/web/gdos/inwazyjne-gatunki-obce3
Tekst: Katarzyna Majewska, Katarzyna Śnigórska