Dzisiaj będzie o kalinie koralowej.
Pamiętacie może tę piosenkę o kalinie? Zaczynała się tak: „Rosła kalina z liściem szerokim, nad modrym w gaju rosła potokiem…” (kto chce posłuchać tej piosenki to może odnaleźć ją w Internecie). Kalina to również imię żeńskie.
A nasza kalina koralowa to krzew, duży krzew. Liście też ma duże, trochę podobne do liści klonu jawora. Kwiaty ma białe lub białokremowe, jak większość krzewów opisanych w naszej podszytowej opowieści, z wyjątkiem leszczyny. Kwiatostany kaliny są wyjątkowo piękne, spłaszczone i otoczone wianuszkiem kwiatów płonnych. Wyglądają jak małe kotyliony lub broszki, które można przypiąć do ubrania.
Ale czy wszyscy wiedzą co to są kwiaty płonne? Na wszelki wypadek przypomnę: Kwiaty płonne, to takie kwiaty, z których nie powstaną owoce! To tylko dekoracyjne kwiatuszki, większe od zwykłych kwiatów, u których z zalążni słupka kwiatowego powstają owoce.
Kalina kwitnie przez około miesiąc, od maja do czerwca, a potem wydaje owoce, które też są wyjątkowe. Są to czerwone błyszczące korale, wypełnione gęstym sokiem i zebrane w duże grona. W słońcu mienią się różnymi odcieniami czerwieni i wyglądają tak smakowicie, że chciałoby się je zjeść. Ale absolutnie nie można tego zrobić!!! Ponieważ świeże owoce kaliny są TRUJĄCE! pomimo swojego pięknego wyglądu, którym zachęcają. Można je spożyć dopiero po przetworzeniu, ugotowaniu lub usmażeniu. Niektórzy robią konfitury z owoców kaliny. Nigdy nie jadłam, ale może warto spróbować? Ptaki jednak chętnie okupują kalinowe krzewy i nie straszny jest im trujący mięsisty miąższ jagód, ponieważ go nie jedzą, wydłubują tylko ze środka nasionka, zostawiając pod krzewami rozgniecione resztki owoców.
A jak myślicie, czy kalina też lubi wilgotne lasy?
Odpowiedź brzmi: TAK! Podobnie jak inne wcześniej opisane gatunki podszytowe rośnie nad potokami i w wilgotnych lasach. Nawet słowa piosenki, o której wspomniałam na początku mówią o tym, gdzie rośnie kalina.
Tekst i zdjęcia: Iwona Szczygieł