Wolę BEZ

Już od kilkudziesięciu dni trwa wrzesień. To pierwszy z jesiennych miesięcy w naszym klimacie. Wielu osobom, zwłaszcza dzieciom i ich rodzicom (również mnie) wrzesień kojarzy się z powrotem do szkoły po wakacyjnym wypoczynku, czyli raczej jest to niefajne skojarzenie, chyba że są wśród Was tacy co lubią chodzić do szkoły ;). Ale wrzesień może również przywoływać dobre i piękne wspomnienia czy ważne rocznice, które przypadają właśnie w tym czasie. Miesiąc ten może się również kojarzyć z kwiatami. A jakimi? Jak myślicie?

Oczywiście WRZOSAMI, bo wrzesień, to wrzosy, które właśnie we wrześniu kwitną całą pełnią swojego piękna na beskidzkich górskich polanach. Wystarczy tylko wybrać się na wędrówkę po Popradzkim Parku Krajobrazowym i można bez końca zachwycać się liliowymi łanami śródleśnych wrzosowisk. Jak w piosence SDM pt. „Z nim będziesz szczęśliwsza”:

…”Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko”…

Ale w dzisiejszym blogu drodzy moi, nie będzie ani o szkole, ani o wrzosach, ale jeszcze o jeszcze czymś  innym, i też związanym z wrześniem. W takim razie o czym, zapytacie? A o tym, co w tytule dużą czcionką stoi J, czyli o bzie, a konkretnie o owocach bzu czarnego (bo o bzie, jako o krzewie ogólnie było już kiedyś pisane na naszym blogu).

Zatem do rzeczy!

Wrzesień, to również miesiąc, w którym możemy zacząć zbierać ciężkie od owoców, baldachy bzu czarnego (Sambucus nigra, tak brzmi jego łacińska nazwa). Wszędzie tam, gdzie na krzewach bzu nie zostały latem zerwane kwiaty, tam dojrzały soczyste, zdrowe owoce.

Musicie wiedzieć, że bez czarny od wieków uznawany jest za wysoce cenioną roślinę leczniczą. Już około 400 roku p.n.e. „ojciec medycyny”, Hipokrates wykorzystywał jego właściwości w leczeniu przeziębień. A ze względu na wyjątkowe walory smakowe bez znalazł również szerokie zastosowanie w naszej kuchni. Z dojrzałych owoców krzewu robimy przecież soki, nalewki i konfitury. Roślina jest też szeroko wykorzystywana w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym, ale tym zajmują się już fachowcy, nie umniejszając oczywiście umiejętnościom i talentom gospodyń domowych. Acha, i  bardzo ważne jest to, by owoce pozyskiwać z krzewów rosnących z dala od miejsc zanieczyszczonych, zarówno spalinami samochodowymi jak i jakimikolwiek zanieczyszczeniami pochodzącymi z różnych gałęzi przemysłu. Czyli najlepiej zbierać je po prostu w lesie!

 Zapamiętajcie jeszcze, że surowe części rośliny są toksyczne!, więc nigdy nie próbujcie ich spożywać w takiej postaci. Zatem zanim zaczniecie korzystać z dobrodziejstw bzu czarnego musicie go najpierw  przetworzyć, czyli po prostu ugotować, usmażyć lub ususzyć, bowiem podczas każdej takiej obróbki termicznej toksyny ulegają rozpadowi i wszystkie części bzu stają się już jadalne, i co ważniejsze  bardzo wskazane w naszej diecie. J

Muszę się Wam pochwalić, że udało mi się w tym roku pierwszy raz przygotować pyszny i zdrowy bzowy syropek.

Wyszedł, że palce lizać! J Może zatem uda się z jego pomocą uniknąć jesiennych przeziębień, a może nawet COVIDA.

Kto chciałby spróbować, to podaję szybki i łatwy przepis:

Składniki:

1000 g owoców czarnego bzu
300 g cukru

Wykonanie:

Owoce czarnego bzu należy umyć pod zimną wodą i oddzielić je od szypułek (najłatwiej  i najszybciej przeczesać grona widelcem, tak też zrobiłam). Do owoców wsypać cukier i zmiksować. Następnie gotować całość około pół godziny w temp 90-100 0C, od czasu do czasu mieszając. Na koniec gorący syrop wlać do małych wyparzonych butelek lub słoiczków i obrócić zakrętkami do dołu, żeby się zassały. Z 1 kg owoców wychodzi średnio ok. czterech 300 ml butelek lub słoiczków. Zastanawiacie się może dlaczego piszę o małych pojemnikach? Bo szybciej zużyjemy i nie zdąży się zepsuć J, a przecież jego przygotowanie kosztuje  trochę naszego trudu.

Na koniec nakreślę Wam jeszcze jakim niezwykle cennym źródłem witamin i minerałów jest ta powszechnie występująca w Polsce roślina, zachęcając Was w ten sposób (mam nadzieję) abyście podjęli ten niewielki trud polegający na zebraniu owoców i ich przetworzeniu. Uwierzcie, że warto się trochę natrudzić, a nawet i ubrudzić przy ich przetwarzaniu. Znajdziemy w nim bowiem witaminę A, B i C, a z minerałów: żelazo, magnez, fosfor, potas i wapń. Ponadto owoce bzu czarnego zawierają duże ilości flawonoidów, które wpływają na to, by nasze organizmy lepiej wchłaniały witaminę C. Zawierają też duże ilości antyoksydantów, czyli przeciwutleniaczy, takich jak rutyna i antocyjany, które z kolei zabezpieczają naszą skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników tlenowych. Myślę, że większość z Was wie, że antyoksydanty chronią skórę przed stresem oksydacyjnym, ograniczając tym samym przedwczesne jej starzenie. A jeśli ktoś jeszcze nie wiedział, to już teraz wie.

Zachęcam Was zatem,  byście zadbali o własne zdrowie i urodę, i włączyli przetwory z bzu czarnego do swoich domowych apteczek.

z popradzkimi pozdrowieniami

Iwona Szczygieł

zdjęcia: Iwona Szczygieł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *