PIĘKNA i BESTIA w jednym, czyli ATROPA BELLADONNA

ATROPA BELLADONNA. Ależ to brzmi dostojnie i szlachetnie! Jak jakieś hrabiowskie imię i nazwisko.  Atropa kojarzy mi się z taką dojrzałą, posuniętą w latach matroną, a belladonna, to  już jednoznacznie z czymś pięknym, bo bella to piękna. A co w takim razie naprawdę znaczy ta nazwa?

To nazwa leśnej rośliny, prawdziwie pięknej, ale również prawdziwie trującej! Ma ona wiele określeń zwyczajowych, ale najbardziej znana jest jako Pokrzyk wilcza jagoda. Już nie brzmi to tak ładnie jak po łacinie, prawda? Reasumując powyższe dywagacje, jest to zatem piękna i równocześnie niebezpieczna roślina. Duże błyszczące, czarne owoce kuszą i zachwycają, a tym samym zachęcają do zerwania, jednak zjedzenie zaledwie kilku z nich, to jak wydanie na siebie wyroku śmierci.

Atropa Beladonna, czyli Pokrzyk wilcza jagoda. Niewysoki krzew, od 50-150 cm o wzniesionej, rozgałęzionej łodydze, jajowato eliptycznych liściach z fioletowo czarnymi błyszczącymi kulistymi owocami
Atropa belladonna

Ta nader zdradliwa roślina, pomimo swojej wyjątkowości występuje powszechnie w naszych popradzkich lasach. Jest ona jednym z czarnych charakterów na liście roślin i jak to zwykle bywa z czarnymi charakterami, niezwykle pięknym i intrygującym. Już w starożytnym Egipcie, korzystano z jej mocy i warzono z niej wywary w celu wywołania tzw. mistycznych uniesień, czyli po prostu czegoś w rodzaju odurzenia narkotycznego, które wiązało się z silnymi doznaniami psychotycznymi. A wiecie dlaczego tak się dzieje? Co w takim razie znajduje się w tej roślinie, że ma takie niepożądane lub jak kto woli, pożądane (przez Egipcjan) działania. Natomiast w starożytnym Rzymie, belladonna była wykorzystywana do zupełnie innych celów niż czynili to Egipcjanie. Rzymskie kobiety używały wywaru z belladonny do rozszerzania swoich źrenic, żeby (w ich mniemaniu oczywiście) stały się dzięki tym zabiegom bardziej atrakcyjne dla mężczyzn. Przyznam, że ludzie mają czasem  naprawdę niesamowite pomysły, nie bacząc przy tym na swoje zdrowie. Ale rzymianki, chociaż nieświadomie faktycznie odkryły coś ważnego. Współcześnie belladonna ma przecież szerokie zastosowanie, między innymi w kardiologii, anestezjologii i właśnie w okulistyce. Każdy z nas był kiedyś u okulisty i miał zakraplane oczy w celu rozszerzenia źrenic, by można było przeprowadzić badanie dna oka. Te kropelki to właśnie atropina. Stąd nie bez powodu Atropa nazywa się atropa, bo to właśnie z niej wytwarzana jest substancja zwana atropiną. Trzeba wiedzieć, że nie tylko ułatwia ona diagnostykę oka, ale ma również działanie lecznicze, przydatna jest na przykład w leczeniu zapalenia tęczówki. Trzeba jednak pamiętać, że przy rozszerzonych atropiną źrenicach widzenie będzie nieostre nawet przez kilka godzin, a dodatkowo może wystąpić światłowstręt. Niemożliwe będzie wtedy czytanie, pisanie, czy prowadzenie samochodu.

Oprócz atropiny również wiele innych substancji wykorzystywanych w medycynie ma swoje źródło w naturze (ale o nich innym razem). Wrócę natomiast do toksycznego działania rośliny, czyli do tego, co się może stać, gdy przez przypadek lub świadomie jej skosztujemy. Pierwsze objawy zatrucia belladonną mogą pojawić się już po około 10 minutach po spożyciu. Może to również odwlec się w czasie, w zależności od poszczególnych organizmów. Niemniej jednak jeśli zaobserwujemy u siebie lub naszych znajomych czy bliskich wymienione poniżej objawy, a wiemy, że może to być spowodowane jakimkolwiek kontaktem z tą rośliną, to musimy niezwłocznie wzywać karetkę. Pierwszym, niepodważalnym i zawsze występującym objawem jest nienaturalne rozszerzenie źrenic, i silne, również nienaturalne dla danej osoby pobudzenie. Z pozostałych objawów możemy zauważyć między innymi: przyspieszoną akcję serca, wysoką gorączkę, wypieki na twarzy, nudności, wymioty, światłowstręt oraz zaburzenia wzroku i słuchu. W poważniejszych przypadkach, przy zjedzeniu dużej ilości owoców mogą wystąpić drgawki i halucynacje, które w konsekwencji mogą doprowadzić do porażenia układu nerwowego a nawet śmierci. W oczekiwaniu na lekarza nie możemy pozostać bierni, jeśli tylko jest to możliwe podajmy poszkodowanemu mocną, czarną herbatę, która może osłabić działanie trucizny. Można też próbować obniżyć gorączkę poprzez okładanie poszkodowanego zimnymi kompresami.

Jeśli znajdziecie kiedyś tę Piękną bestię w lesie uczulajcie każdego spotkanego na jej zwodniczy urok  i przestrzegajcie przed niebezpieczeństwem jakie niesie za sobą skosztowanie jej owoców.  To trochę jak w Raju, kiedy Bóg chciał uchronić pierwszych rodziców przed śmiercią. My też starajmy się tak czynić, aby uchronić tych co nie znają belladonny. A ona sama w sobie kusi i wcale jej nie potrzebny jest „rajski wąż”. Najbardziej uważajcie jednak na dzieci, bo one mają zwyczaj jeść wszystko, co wygląda ładnie i smacznie, a atropa właśnie tak wygląda…

Z popradzkimi pozdrowieniami

Iwona Szczygieł

zdjęcia: Iwona Szczygieł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *