Babie lato i koronka pająka

„Po Beskidzie błądzi jesień…

Pajęcze koronki rozkłada tam i tu…”

W sobotę wybrałam się z Travisem (naszym psem) na spacer do lasu (jak co dzień). On uwielbia las, tak jak ja. Spędzamy w nim dużo czasu. Jednak każde z nas wykorzystuje ten czas inaczej. Travis pędzi przed siebie, z nosem przy ziemi i tropi co się da, czyli korzysta przede wszystkim ze swojej wybitnej percepcji węchowej, a ja dla odmiany staram się iść, a nie pędzić, żeby móc jak najwięcej uchwycić z uroków wszelkiej otaczającej mnie przyrody. Uruchamiam wtedy wszystkie moje zmysły, by ogarnąć nimi wszystko co się dzieje dookoła. Uruchamiam również aparat fotograficzny, by móc utrwalić na zdjęciach to, co mnie najbardziej zachwyci.

Pajęczyna z kroplami rosy rozpięta na owocującej borówce czernicy
misterna robota pająka

I właśnie dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moimi ostatnimi, leśnymi obserwacjami, a było co podziwiać! Był to ostatni weekend września, czyli u progu jesieni, w piękny, ciepły i słoneczny dzień. Wędrowałam sobie beskidzkim lasem i zaobserwowałam to wyjątkowo urokliwe o tej porze roku zjawisko, zwane babim latem.  

Spieszę Wam od razu wyjaśnić, że obecnie babie lato nie ma to nic wspólnego z żadnymi babami, ani mówiąc elokwentniej KOBIETAMI! Żeby nikt z Was nie podążał tym tokiem myślenia, chociaż lata temu, tak właśnie myślano. W podaniach ludowych znajdujemy zapiski, które ten ciepły jesienny czas określały czasem panowania „bab”, co znaczyło, że rola kobiet w tym okresie była dominująca. Dla mnie to w sumie jak najbardziej  zrozumiałe  rozumowanie. Przecież ciepło zawsze kojarzy się z kobietą, prawda? Nie bez powodu to właśnie kobiety są patronkami ogniska domowego i również one ocieplają wizerunek mężczyzn.

Ale wróćmy do współczesności. Interpretacja  tego zjawiska wcale nie jest taka oczywista i ma dwa zupełnie odmienne wyjaśnienia, jedno meteorologiczne, a drugie biologiczne. A zatem żeby już nie przedłużać, to objaśniam:

Dla meteorologa, babie lato to czas suchej, słonecznej i bardzo ciepłej pogody występującej w okresie jesiennym na naszej półkuli północnej. Przypada to zwykle w drugiej połowie września lub początkiem października, kiedy przy utrzymującym się układzie wyżowym średnia dobowa temperatura przekracza często 15°C (przy dużych wahaniach temperatur dziennych i nocnych).

Natomiast  trochę inaczej definiowane jest babie lato w znaczeniu biologicznym, według którego oznacza ono unoszące się w powietrzu długie nici pajęczyny, czyli nić przędną wytwarzaną zwykle przez młode pająki różnych gatunków (jednak częściej tych, których rozmiary ciała są raczej niewielkie). Snujące się w powietrzu nici, unoszone podmuchami wiatru służą pająkom do przemieszczania się i rozprzestrzeniania się na duże odległości (nawet do kilkuset kilometrów). Ciekawy sposób podróżowania prezentują te małe „spiderki”. Trochę jak podczas zabawy w parku linowym. Największe zagęszczenie nici możemy zaobserwować tuż nad powierzchnią ziemi, między trawami i innymi roślinami zielnymi, natomiast im wyżej tym liczebność pająków zdecydowanie maleje. Pomimo, że pająki wędrują przez cały rok, to jednak zjawisko to najbardziej widoczne jest właśnie w pogodne wrześniowe i październikowe  dni.  

pajęczyna rozpięta wśród drzew, na tle mocno świecącego słońca
babie lato na Woli Kroguleckiej, pajęczyny wśród traw

Podczas spaceru natknęłam się „naocznie” na przepięknie utkane pajęcze „serwetki”! Zresztą sami zobaczcie, jakie są cudne! Myślę, że z powodzeniem mogłyby zastąpić tradycyjne serwetki dziergane ręcznie przez różnych rękodzielników.  Stanowiłyby zapewne niezwykle oryginalną dekorację każdego stołu. 

Dobrze że zdążyłam napstrykać zdjęć tym pajęczym „haftom”, napatrzyć się na nie z podziwem i uznaniem wyższości tej pajęczej sztuki nad niejedną cepeliowską serwetką, bo nagle Travis wiedziony swoim niezawodnym węchem wpakował się prosto w rozpięte sieci pajęcze i zrobił z siebie psiego spidermana. A może poprawniej byłoby nazwać go spiderdogiem?!

 „Koronki” wprawdzie zostały rozerwane przez szturm Travisa na ich twórców, ale pająki, chociaż na początku zdezorientowane i spłoszone szybko przystąpiły do tkania nowych sieci. Wypadałoby    w takim razie napisać coś więcej na temat samej pajęczej nici.  Bo jest to niezwykły produkt. W takim razie przyglądnijmy się jej dokładniej. Z wyglądu jest cieniutka, leciutka i błyszcząca. Jakby eteryczna mgiełka rozpylona i zastygła wśród traw i gałęzi drzew. Natomiast co do jej budowy chemicznej, to wygląda to tak: nić tworzą dwa białka, fibryna i serycyna (zapamiętacie? to nie są zbyt trudne nazwy). Fibryna to inaczej osocze wzbogacone niezwykle cennymi komórkami macierzystymi, leukocytami i płytkami krwi, a serycyna, czyli białko kleiste, to inaczej klej jedwabny, który zlepia włókna fibroinowe jedwabiu naturalnego i jest jego produktem ubocznym. Z tych samych składników co pajęcza nić zbudowana jest również jedwabna nić jedwabnika, czyli motyla, który wytwarza włókno jedwabne, a ono z kolei wykorzystywane jest do produkcji jedwabiu. Wiedzieliście o tym? Jedwabne ciuszki niestety kosztują krocie, ale komfort ich noszenia jest wyjątkowy. To tak, jakby sama natura nas otulała.

Delikatna pajęczynka wśród drzew przypominająca płytę kompaktową z zapisem dźwiękowym

To teraz już wszyscy wiemy z czego jest zbudowana przędza pająka, ale czy również wszyscy wiedzą jakie ma niesamowite właściwości?

Kto z Was nie oglądał spidermana? Chyba nie ma takiej osoby. Wszyscy widzieliśmy zatem jaką moc ma pajęcza nić w filmie i musicie wiedzieć, że wcale nie mniejszą ma w rzeczywistości.

Śmiało można powiedzieć, że jest mocna jak stal, a przy tym przecież dużo cieńsza niż ludzki włos. Jest również bardzo elastyczna i niealergizująca, czyli nie wywołuje uczulenia, dlatego nie musimy się obawiać gdy niechcący się w nią zaplątamy.  I co ciekawe, mimo swojej delikatności nie rozpuszcza się w wodzie. Nie raz widzieliście na pewno kropelki rosy na pajęczych sieciach, które wyglądały jak nanizane na nitkę kryształowe koraliki i które faktycznie nie powodowały jej rozpuszczenia. Nić pajęcza, to zatem niewątpliwie wielkie wyzwanie dla świata nauki. Wytworzenie podobnej przędzy, o tak wyjątkowych właściwościach, w warunkach laboratoryjnych jeszcze nikomu się nie udało, ale może kiedyś to nastąpi? Może to właśnie naszym dzieciom czy wnukom uda się tego dokonać? A może łatwiej byłoby stworzyć sztucznego pająka, który wytworzy taką sztuczną nić? Kto to wie?

Podsumowując:

Travis pędzi przez las, a świat pędzi z postępem! Jeszcze nie jedno może nas zadziwić i zaskoczyć.

Przed nami kolejne jesienne weekendy, zachęcam Was serdecznie do poobserwowania jesiennej przyrody, zmian jakie zachodzą w jesiennym lesie, „krzątaniny” zwierząt, czyli ich przygotowań do zbliżającej się zimy. Większość z Was, tak jak ja uwielbia jesienne góry. O tej porze roku są przepiękne!  A popradzkie buczyny od zawsze zachwycają niesamowitymi barwami, którymi wabią turystów, malarzy i poetów. W popradzkich klimatach artyści są bardzo twórczy, tu powstają przepiękne dzieła, bo przecież czerpią oni bezpośrednio z niepowtarzalnych uroków beskidzkiej przyrody.

Mój ulubiony  poeta, Jerzy Harasymowicz pisał: „W górach jest wszystko co kocham…”

zdjęcia: Iwona Szczygieł

z popradzkimi pozdrowieniami

Iwona Szczygieł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *