A cóż to za dziwy??? Co ten pień ma w środku? Co to za konstrukcja?
Rzeczywiście owa pozostałość zwana drzewem, a przypominająca raczej kikut, mocno zadziwia wszystkich, którzy to miejsce odwiedzają.
A dlaczego?
Bo w środku pnia są korzenie. Tak korzenie! Zwykle znajdują się one w ziemi, a te jak widać na załączonym zdjęciu ewidentnie znajdują się nad ziemią.
Zapytacie pewnie jak to możliwe? O co tu chodzi, skąd się tam wzięły? No i dlaczego wyglądają raczej jak jakieś pnącza o zdrewniałych łodygach, a nie jak korzenie.
Zatem po kolei … Jak to z tym drzewem było…
I jaki to w ogóle gatunek drzewa? Gdzie ono się znajduje? Lub jak ktoś woli, gdzie rośnie? (a raczej walczy o rośnięcie!)
Ta starowinka, to lipa drobnolistna, mocno już posunięta w latach i w wyglądzie…
A kościół, obok którego rośnie, to zabytkowy kościół (dawna cerkiew) w Tyliczu, datowany na 1612 rok. Zatem owa lipa, ponieważ zasadzona wg. opowieści mieszkańców Tylicza niedługo po wybudowaniu kościoła, też liczy sobie już prawie 400 lat. To już bardzo sędziwy wiek, nawet jak na drzewo, chociaż w stosunku do wieku jaki osiągali ludzie przez Potopem, a który według Biblii wynosił ponad 700 i 900 lat, to raptem dopiero połowa tej liczby.
Nasza bohaterka LIPA przez wzgląd na swoje lata i swój osobliwy wygląd zasłużyła sobie na status pomnika przyrody. Można powiedzieć, że jest ona już u schyłku swojego żywota. Kiedy skończyły się lata jej świetności i zdrowotności, była reanimowana przez odpowiednie służby, jednak w niezbyt ekologiczny sposób, czyli przez zaplombowanie spróchniałego wnętrza pnia betonowym wypełnieniem (brzmi to trochę stomatologicznie i prawie tak to się odbyło, czyli próchno usunięto, resztki żywej tkanki odkażono i zabezpieczono….. NIESTETY betonem. OKROPNA TECHNIKA! minionych czasów). Na szczęście obecnie nie stosuje się już takich dalece nierozsądnych sposobów (przed laty w taki sposób sztucznie podtrzymywano przy życiu różne leciwe drzewa, zwłaszcza te pomnikowe). W roku 1990 (czyli czasy już bardziej współczesne), tylicka lipa została poddana kolejnym pracom konserwacyjnym i właśnie wtedy ktoś mądry zdecydował, że betonową plombę, tkwiącą we wnętrzu drzewa należy raz na zawsze usunąć. Jak zdecydowano, tak i wykonano, a co się wtedy odsłoniło, to oczy ludzkie zadziwiło! A trzeba przyznać, że zdziwienie było ogromne, gdyż zamiast próchna lub pustej przestrzeni pnia, odsłoniły się w jego wnętrzu….. dziwne pędy, które po oględzinach fachowców (dendrologów, czyli specjalistów od drzew) okazały się korzeniami przybyszowymi*.
Czyli czym? zapytają Ci, co nie wiedzą czym są korzenie przybyszowe.
* encyklopedia leśna korzenie przybyszowe definiuje w następujący sposób:
https://www.encyklopedia.lasypolskie.pl/doku.php?id=k:korzenie-przybyszowe
….Podobnie jak z korzeni mogą wyrastać pędy przybyszowe, tak z pędów niektórych roślin drzewiastych mogą wyrastać korzenie przybyszowe, szczególnie łatwo w wypadku zetknięcia się pędów z wilgotnym podłożem. Takie korzenie różnicują się najczęściej endogenicznie z tkanki stałej, przekształcającej się w tkankę twórczą. Wykształcają się one tylko w pewnych miejscach i często powstają w określonej liczbie….
I tak też się stało w przypadku słynnej tylickiej lipy. Korzenie drzewa wrosły w ziemię, chociaż drzewo wytworzyło je na znacznej wysokości (ok. 3 m nad ziemią). Staruszka lipa zawdzięcza im swoje życie, a właściwie zawdzięcza je samej sobie, bo przecież sama je wypuściła, walcząc w ten sposób o przetrwanie. Dzięki nim nadal żyje, chociaż jej sylwetka (czyli pokrój) nie za dobrze już wygląda. W taki oto osobliwy sposób udało się jej wywalczyć dostęp do wody i soli mineralnych, tak niezbędnych jej do przetrwania. Trzeba przyznać, że drzewo ma niesamowitą wolę życia.
Jest ono wprawdzie mocno poprzycinane i pozbawione konarów, a właściwie całej korony, ale jeszcze trwa. Chociaż jak się na nie patrzy, to aż boli, przypomina bowiem taką drzewną kalekę, ale jakże zdeterminowaną i walczącą o kolejne chwile istnienia. Teraz już za późno by jej pomóc, wielu przyrodników i ekologów jest bezradnych wobec źle pojętej przed laty ochrony przyrody. Dokąd pożyje, będzie zadziwiać i na pewno przejdzie do historii Tylicza (malowniczej miejscowości turystycznej Popradzkiego Parku Krajobrazowego, położonej niedaleko Krynicy-Zdrój).
A nuż nas ponownie zadziwi i dzięki wytworzonym w akcie desperacji korzeniom przybyszowym pożyje jeszcze dłuuugie lata. A jak to możliwe?
Ano tak, że korzenie wypełniające pień z czasem mogą się zrosnąć ze sobą, tworząc jakby rdzeń, który wzmocni całą pozostałość drzewa. W ten sposób wnętrze pnia zostanie jakby odbudowane.
Trochę niesamowite, ale wielce prawdopodobne!
Pożyjemy, zobaczymy. A jak nie my, to nasi potomni. Nasi przodkowie natomiast, pewnie nawet nie przypuszczali, że chora już za ich istnienia lipa przeżyła ich o dziesiątki czy setki lat i że dalej walczy, i wciąż WYGRYWA! Wiosna wypuszcza zieloną czuprynkę, dając wszystkim do myślenia i wołając w ten sposób do świata JESTEM STARA ALE JARA!
Pozdrowienia z Popradzkiego Parku
Iwona Szczygieł