Koty i psy w lasach

O ile pewne zakazy obowiązujące na terenach chronionych, takich jak parki narodowe czy rezerwaty przyrody, są oczywiste, to inne wywołują wątpliwości i pytania. Niestety są one również notorycznie łamane. Nasze fotopułapki zarejestrowały wiele przypadków poruszania się poza szlakami (co w rezerwatach jest zabronione) czy wprowadzania tam psów, w dodatku spuszczonych ze smyczy. Często obserwujemy również koty, wypuszczane przez swych właścicieli i penetrujące tereny położone w sporej odległości od domu. Wydawać by się mogło, że to nieszkodliwe zachowania. To wszystko ma jednak ogromny wpływ na przyrodę, nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka.

Omówmy trzy wymienione zjawiska po kolei – dlaczego są tak niepożądane, zwłaszcza na cennych przyrodniczo terenach?

Zacznijmy od chodzenia poza szlakami. Wielokrotnie zdarzyło mi się słyszeć opinie, że przecież pojedynczy spacerujący człowiek nie zaszkodzi przyrodzie, a zwierzęta dawno przyzwyczaiły się do obecności ludzi. Otóż nie do końca tak jest. Część gatunków toleruje naszą obecność, bo po prostu nie ma wyjścia. Ludzi jest coraz więcej, zagospodarowujemy kolejne połacie ziemi, lasy, łąki, hale i połoniny, nawet turnie roją się od turystów i to praktycznie o każdej porze roku. Tymczasem jak pokazały liczne badania, w krajobrazie zdominowanym przez człowieka zwierzętom towarzyszy ciągły strach. Oczywiście poziom tego strachu różni się pomiędzy gatunkami; najwyższy jest wśród tych, które doświadczają prześladowania ze strony ludzi, a więc wśród gatunków łownych oraz drapieżników traktowanych przez człowieka jako konkurencja. Jednak również inne zwierzęta narażone są na silny stres. Kozice – zarówno w Alpach, jak i Tatrach (gdzie wszak człowiek nie poluje na nie) – boją się wspinaczy. W Anglii przeprowadzono eksperyment: przy borsuczych norach odtwarzano głosy drapieżników (niedźwiedzi, wilków i psów), rozmowy ludzi oraz – kontrolnie – beczenie owiec. Borsuki, które zazwyczaj opuszczają swoje nory tuż po zachodzie słońca, gdy usłyszały głos człowieka opóźniały wyjście nawet o ponad 2 godziny. Borsuki, którym odtwarzano głosy drapieżników, opóźniały wyjście z nory zaledwie o godzinę. Jest to zgodne z naszymi obserwacjami – w parkach krajobrazowych, których tereny są silnie penetrowane przez człowieka, zastawione przy borsuczych norach fotopułapki rejestrowały aktywność tych zwierząt w późnych godzinach nocnych.

Czarno-białe zdjęcie z fotopułapki, na którym widać borsuka stojącego przed norą.
fot. archiwum ZPKWM

Poziom stresu u zwierząt można badać nie tylko obserwując ich zachowanie. Świetnych wskaźnikiem jest poziom tzw. hormonów stresu: kortykoidów, produkowanych przez nadnercza zwierząt w sytuacjach na przykład głodu, zmęczenia, poczucia zagrożenia, a więc wtedy, gdy odczuwają one stres. Produkty przemiany metabolicznej tych hormonów można znaleźć w odchodach zwierząt.

Właśnie w ten sposób naukowcy z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Białymstoku oraz niemieckiego Leibniz Institute for Zoo and Wildlife Research w Berlinie przebadali populacje saren i jeleni zamieszkujących 6 różnych kompleksów leśnych w Polsce. Były to: Puszcza Białowieska i Augustowska, w których występują również wilki i rysie, Bory Dolnośląskie i Puszcza Notecka, niedawno skolonizowane przez wilki oraz lasy stobrawskie i lublinieckie, gdzie dużych drapieżników nie obserwowano od kilku dekad. Po przeprowadzeniu analiz pod kątem czynników takich jak obecność drapieżników, środowisko, zagęszczenie populacji i człowiek, okazało się, że największy wpływ na poziom stresu ma szeroko rozumiana obecność człowieka: polowania na zwierzęta kopytne, sąsiedztwo terenów zabudowanych i gęstej sieci dróg.

Znacznie mniej jest badań dotyczących postrzegania człowieka jako zagrożenie przez ptaki. Badany był jednakże tak zwany “dystans ucieczki”, nie tylko u różnych gatunków, ale też populacji tego samego gatunku zamieszkujących na przykład tereny leśne i obszary zabudowane. Dystans ucieczki to odległość, na którą ptak pozwala podejść, zanim poderwie się do lotu. Przykładowo kosy, które w miejskich parkach potrafią wyciągać dżdżownice prawie spod buta, w lesie należą do najbardziej płochliwych gatunków. Okazuje się też, że ptaki o większych rozmiarach, takie które później przystępują do lęgów, odżywiające się pokarmem zwierzęcym czy żyjące w stadach, są bardziej płochliwe. Może to wynikać z tego, że częściej narażone są na konfrontacje z człowiekiem, częściej bywają również obiektem polowań. Mniejsze, roślinożerne ptaki nie mogą pozwolić sobie na taką płochliwość – mają szybki metabolizm a pokarm roślinny nie jest tak kaloryczny jak zwierzęcy. Aby móc żerować, musiały nauczyć się tolerować (do pewnego stopnia) obecność człowieka.

Przeprowadzono również badania poziomu metabolitów kortykosteronu – wspomnianego wyżej hormonu stresu – w odchodach głuszca. Jest on wyższy u ptaków zasiedlających tereny użytkowane przez narciarzy. Analogiczne wyniki uzyskano w przypadku cietrzewia.

A co w przypadku psów? Dlaczego w większości parków narodowych i rezerwatów obowiązuje zakaz wprowadzania psa, a w wielu innych miejscach – w tym w lasach – psa należy prowadzić na smyczy? Otóż, choć pies towarzyszy człowiekowi od kilku tysięcy lat, nie zatracił instynktu łowieckiego. Dzikie zwierzęta reagują na widok, głos czy zapach psa reakcją obronną, której towarzyszy wzrost poziomu hormonu stresu. Bezpańskie lub wypuszczane z gospodarstw wiejskich bez nadzoru psy atakują i często zabijają dzikie zwierzęta. Nawet chwilowo spuszczony ze smyczy pies może puścić się w pogoń za zającem, sarną, jeleniem czy dzikiem. Dla takiego zwierzęcia jest to ogromny stres i wydatek energii, który zwłaszcza zimą, przy niedoborze pokarmu, może prowadzić do jego śmierci. Szczególnie narażone są ciężarne samice.

Kolejny problem wynika z tego, że psy są nosicielami wielu chorób i pasożytów (wirusy, bakterie, pchły, kleszcze, tasiemce), które niestety roznoszą wraz z odchodami czy sierścią. Najbardziej podatne na zakażenie są blisko z nimi spokrewnione wilki, ale zagrożenie to dotyczy również innych gatunków.

I wreszcie – nawet prowadzone na smyczy psy w naturalny dla nich sposób znacząc teren, pozostawiają liczne ślady zapachowe. Te z kolei wpływają na podniesienie poziomu hormonu stresu u dzikich zwierząt. Przeprowadzono również obserwacje, które wykazały, że żerujące na ziemi ptaki w obecności psów, również tych na smyczy, poświęcają mniej czasu na zdobywanie pokarmu.

Na koniec kwestia, która wciąż wywołuje spore poruszenie: wypuszczane na zewnątrz koty. Sieją one prawdziwe spustoszenie wśród ptaków i drobnych gryzoni. Szacuje się, że w samych Stanach Zjednoczonych zabijają prawie 2,5 miliarda ptaków rocznie. W Polsce koty odpowiedzialne są za śmierć około 144 milionów ptaków i 631 milionów ssaków rocznie. Wśród ptaków ich ofiarą padają często wróble i mazurki, których liczebność maleje, a także gniazdujące na ziemi pliszka żółta, skowronek czy pokląskwa. Miłośnicy kotów twierdzą, że niewypuszczanie ich z domu zahacza o znęcanie się nad zwierzętami; nie jest to jednak prawdą. Jeśli zapewnimy kotu zabawki, miejsca do wspinania i ukrycia się i poświęcimy mu czas – będzie zadowolony i bezpieczny. Tymczasem wychodzące koty narażone są na wypadki drogowe, ataki drapieżników czy pasożyty. A ich negatywny wpływ na przyrodę jest ogromny. Również tłumaczenie “mój kot nie poluje” nie jest usprawiedliwieniem. Sama obecność kota wpływa na wzrost poziomu stresu u ptaków, co, jak wykazały prowadzone w USA badania, negatywnie wpływa na ich płodność, a to z kolei także prowadzi do zmniejszenia ich liczebności.

Młody kot na drewnianym płocie.
fot. K. Śnigórska

Jak więc widzimy, zakazy schodzenia ze szlaku, wprowadzania psów na tereny rezerwatów i parków narodowych czy spuszczania ich ze smyczy w lasach mają swoje uzasadnienie. Podobnie warto posłuchać apeli o niewypuszczanie z domu kotów. Miejsca, gdzie dzikie zwierzęta mogą żyć bez strachu przed człowiekiem coraz bardziej się kurczą i zostało ich na prawdę niewiele. Z naszej strony przestrzeganie tych zasad to małe wyrzeczenie. Tylko tyle – i aż tyle!

Tekst: K. Śnigórska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *